Poniedziałek, późny wieczór, stary magazyn Kartelu.
- O kogóż to moje oczy widzą?! Witam mości Pana, cóż to interes ma nasz wspaniałomyślny Lord Andre, że pojawiasz się tutaj z ofertą? - Lance z lekceważącym uśmiechem ukłonił się zdecydowanie niżej, niż wymagają tego dobre maniery.
- Lance Vance… Daruj sobie te uszczypliwości. Lord Andre płaci, a wy wykonujecie robotę.
- W takim razie co to za robota?
- Pomówmy o tym na osobności - odpowiedział Rejent, po czym rozejrzał się dookoła. Stary magazyn wypełniony był najróżniejszymi pojazdami, na które pracownicy ładowali towary.
Lance zaprowadził gościa do biura i od razu poczęstował whisky i cygarem.
- To co tam dla mnie masz?
- Eskorta. Lord Andre zebrał ekspedycję i wysyła ją w głąb Missisipi. Trasa pokrywa się z jednym z waszych szlaków handlowych, który w wyniku tej ekspedycji może zyskać na wartości. Inwestorzy jadą na miejsce ocenić, jak duży potencjał mają te tereny. To miasteczko to wielki tort, który tylko czeka żeby go podzielić. Ekspedycja wyrusza pod flagą Lorda Andre, nad którą pieczę trzymał będzie Baron von Talbot. Eskortować będziecie głównie szlachciców, najtęższe głowy z Federacji, więc ma być profesjonalnie. - Rejent głęboko westchnął - A po twojemu: Nie spierdol tego.
- Bierzemy, ale mimo wszystko będzie drogo. - uśmiechnął się Lance.
- To akurat nie będzie problem, będziemy w kontakcie - skwitował Rejent, po czym uścisnął wyciągniętą rękę Vance’a i wyszedł.