DO GÓRY

Czym jest Antykonwent - uważaj w co się pakujesz! 

Co taki ANTY ten konwent? 

 

Idea antykonwentu jest prosta: to zlot na którym nie ma grupek, nie ma podziałów, bo wyśmiewa się wszystko po równo, wiek uczestnika nie ma znaczenia, każdy integruje się z każdym a formy ekspresji zawierają się głównie w zakresie na typowych konwentach już penalizowanym. Antykonwent to miejsce gdzie prawicowy major wojska polskiego siedzi na jednej ławce z długowłosym hipisem i obrzucając się przeróżnymi inwektywami piją z jednej butelki.

 

ANTYkonwent, to hasło, które od zarania definiowało ten nasz coroczny zlot. Kiedyś myśleliśmy, że jesteśmy konwentem Neuroshimy. Zjechaliśmy się raz, drugi, trzeci, popatrzyliśmy na siebie… I dotarło do nas: chuja jesteśmy, nie konwentem! Tylko kipiąca rebelią partycypacyjną imprezą: 

 

  • Nie chowamy się po szkołach i halach targowych, tylko siedzimy na zrujnowanym poligonie;
  • Nie ma VIP roomu ani loży. Siedzimy i integrujemy się, zapraszamy nowych by poszerzać rodzinę a nie zyskiwać wyznawców;

  • Nie boimy się bawić. Nocami zamiast leżeć z dupą w kałuży organizujemy potańcówy;

  • Prelegenci mogą mówić "kurwa", konkursy są kompletnie odklejone a puszki piwa nie trzeba kitrać pod ławkę jak na wycieczce szkolnej;  

  • Pilnuje nas prawo moralne i poczucie wstydu czy zagubionej godności, a nie jacyś frustraci w czarnych koszulkach ani inni harcerze;

  • Nie mamy nic przeciwko odrobinie negliżu, gdy słońce solarnie gwałci nas przez odzież;

  • Nie cenzorujemy siebie ani nikogo;

  • Nie ma tu komercji, nikt nic nie chce sprzedać;

  • Nie jedziemy na gotowe, tylko współtworzymy;

  • Uczymy się od siebie wzajemnie. Słuchamy siebie wzajemnie. Nasze prelekcje robią tylko Rafkowicze, bo w bandzie mamy naprawdę dużo ludzi znających się na ciekawych rzeczach – na co dzień wykładowców, naukowców, specjalistów;
  • Tworzymy sztukę użytkową oraz bezużyteczną;
  • Uprawiamy sporty drużynowe i sztuki walki;
  • Prowadzimy dyskursy filozoficzne posługując się cytatami z Clausewitza.  

 

Parafrazując “Byłego Pułkownika” Wieniawę-Długoszewskiego, o ile w dyplomacji można czasem robić świństwa, ale nigdy głupot, o tyle na Antykonwencie jest odwrotnie. Stanowimy zgraną, otwartą paczkę, która za punkt honoru stawia sobie integrację nowoprzybyłych osób. Nie ma elyt, nie ma kocenia, nie ma antykonwentowiczów gorszego sortu. Mówić można do każdego i o wszystkim. Nie ważne, czy przyjeżdżasz po raz dziesiąty czy pierwszy. Żaden Organizator, fejmus czy prelegent nie stwierdzi, że „nie chce mu się z tobą gadać”.

 

Dałbym sobie odrąbać szpadlem prawy kciuk, że gdyby Organizacja stanęła przed komisją weryfikacyjną, mającą ustalić, czy jej impreza jest zwyczajnym konwentem, zostałoby wobec niej wszczęte postępowanie dowodowe za szereg odstępstw od szablonu. Czy jednak właśnie tych odstępstw od szablonu nie oczekuje polskie środowisko postapokaliptyczne? Niech każdy oceni to samodzielnie. Ja natomiast zdementuję – nieprawdą jest, że to Organizator Główny strzelał do papieża.

IMPREZY, KTÓRE LUBIMY

PATRONI

SPONSORZY