Parę lat temu na wschodzie Texasu zakiełkowała idea konfederacji, która szybko i sprawnie zaczęła się rozrastać. Nie jest to jednorodna, wyszkolona armia, a bardziej federacja miasteczek, która ma charakter handlowy, sojuszniczy. Pomimo niepewnej sytuacji związanej z buntami niewolników, pomagają sobie nawzajem pod wodzą babeczki mieszkającej gdzieś na granicach z dawną Louisianą. Co robią aż tutaj? Sąsiednie miasto San Angelo - mimo, że znacznie oddalone - aspiruje do zbratania się z nimi i w ramach pokazania swojej przydatności chcą nawiązać jeszcze więcej kontaktów, poszerzyć strefę wpływów i opanować tereny graniczne między Texasem a Hegemonią. Podobno są wśród nich też jakieś chłopaczki ze wschodu. Z tego co słychać w knajpach to rzadko kiedy interweniują w zbrojny sposób, a zamiast tego starają się rekrutować, przekonywać za pomocą obietnic dobrobytu i wspólnoty zgarniać do swojej organizacji kolejne osady. Ta przyjezdna grupa na pewno będzie starała się podporządkować sobie jak największą liczbę ludzi, każdemu są w stanie dać szansę, ale jeśli będzie trzeba, to na pewno uciekną się do siłowych rozwiązań. Plotki głoszą, że mają u siebie jednego wolnego mutanta.
Wysokiej klasy fachowcy zatrudnieni na umowę o dzieło i nawet dostają jeść. Są to mutanci, pechowi podróżnicy, czy handlarze, którzy lekkomyślnie wyprawili się w drogę bez odpowiedniej obstawy. Albo z obstawą, ale ta po prostu była gówno warta. Okoliczne gangi łowców niewolników przywiozły ich do Red Pine i sprzedały miejscowym. Nie są traktowani jak mieszkańcy, a raczej bezosobowa siła robocza. Zupełnie nie mają pojęcia o strukturach i tajemnicach miasta. Wielu się domyśla, komuś zdarzyło się węszyć, ale wtykanie nosa w nie swoje sprawy w tym miejscu nie jest najlepszym pomysłem. Szczególnie z kajdanami na rękach. Wśród więźniów pojawili się tacy, którzy zauważyli, że jest ich coraz więcej, a ich liczba zdecydowanie przewyższa liczbę ich właścicieli. Fala buntów niewolników w Texasie zaczęła inspirować kolejne zmieszane z błotem grupki robotników do rewolucyjnych działań. Nawet najbardziej stłamszony robotnik zawsze będzie miał w głowie ideę wolności. Oswobodzeni uciekają w różne strony zasranych Stanów i starają się albo wiązać koniec z końcem gdzie indziej albo przeobrażają się w lokalne bandy grasujących po okolicach raidersów. Dla nich zarówno przyjazd Meksów jak i mieszkańców bardziej przychylnego im Wschodu jest czymś w rodzaju szansy na lepszą przyszłość.
Generał Bano zaginął, a jego potężna armia uległa rozpadowi. Hegemonia pogrążyła się w wewnętrznej walce o władzę. Hegemonów podobno jest teraz kilku, a ich liczba bardzo płynnie się zmienia. Jeśli próbujesz dostać się do koryta w tej części zasranych Stanów, to możesz być pewien, że ktoś stojący z Tobą ramię w ramię może nagle znaleźć się za Twoimi plecami i wcisnąć Ci nóż w plecy. Jeden z meksykańskich watażków przyjeżdża do miasteczka na pograniczu, szukając możliwości powiększenia swojej strefy wpływów, znalezienia rekrutów czy nawiązania nowych kontaktów. Niewielka grupa zaufanych wojowników to wszystko, co w tym momencie mu zostało. Jednak zarówno niewolnicy jak i ich pozyskiwacze to potencjalnie całkiem niezły narybek. Meksy potrzebują potężnych ilości zasobów do walki i ponownego zjednoczenia Hegemoni. Krążą plotki, że w okolicach Red Pine widziany był Generał Bano, niedługo przed zaginięciem. Jednak skoro taka wieść doszła do młodego wodza, mogła dojść też do innych grup. Jeśli faktycznie Bano tu był, to warto będzie się dowiedzieć w jakim celu.
Red Pine, to podupadłe, graniczne miasteczko z niewielką populacją. Z niewiadomych pobudek od czasów wojny nie przyjmowali osiedleńców z zewnątrz. Dla zysku wpuszczali licznych handlarzy, ale nikt nie rozgryzł co się do końca dzieje w miasteczku. Okoliczne gangi zawsze wykazywały nadmierne zainteresowanie zbyt ciekawskimi i nachalnymi gośćmi. Wiadomo jest tylko, że czerpią skądś energię elektryczną w dużych ilościach, bo sprzedawali ją okolicznym miejscowościom i gangom, a im samym nigdy go nie brakowało. Sami mieszkańcy są zamkniętą społecznością. Rzadko rozmawiają z obcymi, a gdy dochodzi do rozmowy to raczej zadają pytania, zamiast na nie odpowiadać. Mieszkańcy zawsze żyli w dostatku, jednak ostatnie zawirowania w sąsiednich regionach przyniosły im poważny kryzys. Nikt jednak stamtąd nie odszedł. Podobno problemy Red Pine są na tyle głębokie, że rządzący gotowi są otworzyć się na współpracę z kimś z zewnątrz. Plotka głosi, że Burmistrz miasteczka z jakiegoś powodu rezygnuje z pozycji. Sam fakt, że informacja wydostała się poza Red Pine jest cudem. Ludzie mówią, że jest to dowodem na to, że to burmistrz odpowiadał za izolację osady. Być może gdy ktoś inny będzie odpowiadał za politykę, miasteczko będzie bardziej otwarte na współpracę. To właśnie teraz pojawia się szansa na objęcie ważnego stołka, poszerzenie swoich wpływów, a może nawet opanowanie terenów granicznych między Południową Hegemonią a Texasem.
Do pewnego momentu byli po prostu bandytami. Najeżdżali, grabili, mordowali. Mieszkańcy okolicznych wiosek i farmerzy z samodzielnych rancz zaczynali coraz lepiej się bronić i w większości już stale byli przygotowani na odwiedziny wrogo nastawionych gości. Kilka lat temu zmienili branżę i zaczęli wyłapywać ludzi na handlowych szlakach, a ograbionych ranczerów można było, zamiast ich mordować, sprzedać do roboty. Niektórych kupujących zupełnie nie interesowało czy niewolnik, który właśnie przyjechał do nich jako towar, był przykładowo spokojnie żyjącym farmerem pięćdziesiąt mil dalej. Tak właśnie jest w przypadku lokalnej wierchuszki Red Pine. Jednak najbardziej lukratywnym celem ataków łowców niewolników są słabo obstawione karawany, samotni podróżni czy uchodźcy z bardziej niebezpiecznych części regionu. Niekiedy zmutowana ludność uciekająca przed rozrastającą się Neodżunglą staje się idealnym celem dla pozyskania cennych zasobów. Wśród łowców nadal panuje prawo pięści, a bandyckie obyczaje mają się bardzo dobrze. Ich herszt ma ogromną chrapkę na powiększenie swojej bandy, wpływów i kontaktów. Być może ma też własny interes w przyjeździe obcych na tereny Red Pine.