IMPREZY, KTÓRE LUBIMY

PATRONI

SPONSORZY

15 stycznia 2025

Setting R15: Misssisippiii

-Ej Jack, słyszałeś wieści?
Starszy mężczyzna podniósł głowę znad miski i spojrzał na Młodego. Nie lubił kiedy ktoś mu przeszkadzał w jedzeniu, ale w tym przypadku chęć usłyszenia czego się gówniarz dowiedział wygrywała.
 
-Podobno Rusell był w karawanie, która ostatnio szła przez tereny mutantów. No i powiedział Jose, temu od tych tam, no… Oh, tych wiesz no. No i powiedział, że znaleźli nową osadę. I, nie uwierzysz, mają tam NIEBIESKĄ wodę! - Młody wyglądał jakby zaraz miał się posikać z ekscytacji.
 
-Niebieską wodę?
 
-No, w sensie czystą. Nie zieloną, brązową, czarną czy czerwoną. NIEBIESKĄ. I podobno… Ale nie mów tego dalej, bo obiecałem, że zachowam dla siebie. No, ale podobno weszli w układy z mutantami i to dlatego.
 
- HA! - Jack spojrzał na podchodzącego do ogniska trepa w obdartym mundurze. Czego to ludzie nie zrobią, żeby wyglądać groźnie - Nie wiem co ty czy ten twój Jose bierzecie, ale zdecydowanie musicie się tym podzielić. Nie można takich dobroci trzymać dla siebie.
 
-Ale to prawda!
 
-Gówniarz jesteś, to nic nie wiesz o świecie. Układ z mutantami? Przecież wszyscy wiedzą, że tam jest osada na terenie dawnego ośrodka badawczego. Złapali z giwerami kilku okularników, którzy wiedzieli co i jak i teraz trzepią po kieszeniach wszystkich, którzy szukają.. czekaj, jak to określiła ta baba z wczoraj…A! Edenu! Ha!
 
-No ale Jose mówił…
 
-Obydwaj nic nie wiecie. Puste te łby macie i uwierzycie we wszystko co usłyszycie. - Emma usiadła obok Jacka, patrząc zachłannie do kociołka. To był ich pierwszy ciepły posiłek od kilku dni. - Właśnie rozmawiałam z tą grupą, co idą z zachodu. Mają informacje o bezpiecznym miejscu, gdzie władzę ma jakaś tam sekta, ale ta wyjątkowo nie składa ludzi w ofierze. Podobno. Na ich czele stoi jakiś tam pastor czy inny święty i że można się z nim dogadać. Stwierdzili, że chcą zaryzykować i sprawdzić, dostali sygnał od poprzedniej grupy, która już tam dotarła…
 
-No i miałem rację! - wykrzyknął Młody, podnosząc się energicznie.
 
-Siadaj, nie jęcz - powiedział Jack, wracając do swojej miski.
 
-No ale Jose miał rację! I też wspominał, że ta niebieska woda ma jakieś niesamowite właściwości. Nic dziwnego, że ludzie, którzy tam dotrą to nie chcą wracać. Jose mówił, że Rusell mówił, że oni chcą tam wrócić!
 
-Ta, niesamowite właściwości… - Emma skończyła nakładać podejrzanego gulaszu do swojej miski i wymierzyła łyżką w kierunku Młodego. - Najpewniej jak wejdziesz do tej wody to sobie dupę na niebiesko zafarbujesz, a z tym to ja już nie mam zamiaru się użerać. Jak skończyłeś jeść to idź sprawdzić ładunek. I żebyś mi przypadkiem znowu do tego Jose nie zawędrował!