IMPREZY, KTÓRE LUBIMY

PATRONI

SPONSORZY

07 lipca 2025

Jeszcze więcej fluffu...

Środa, wieczór, miasteczko Bourbon
- Ej Joe! Słyszałeś wieści?
- Yhmm? - Joe nie lubił kiedy ktoś przeszkadzał mu w wieczornym piciu piwa, a zbliżający się sąsiad mógł oznaczać albo coś niewiarygodnie nudnego albo…
- Podobno ci ze straży chcą stawiać ołtarz temu no.. temu ich Wielebnemu, Wybrańcowi czy jak ona tam ma.
- Jaki ołtarz?
- A nie wiem dokładnie. Wiem tylko, że ta cała Święta Straż mówiła o tym, jak minąłem… Ej, masz jeszcze jedno? Podziel się! - Nie czekając na odpowiedź sięgnął po stojącą butelkę piwa. - Mówię ci, kiedyś tak nie było. Pamiętam te czasy jak przybyli pierwsi. Nikt nie wiedział co z nimi zrobić! Ale jak tylko wyciągnęli te swoje giwery to Burmistrzowi pierwszemu oczy się zaświeciły. Ha! Rozwiązanie problemu samo do nas przyszło. Nikogo już nie obchodziło skąd przybyli, co zrobili, jak się nazywali. Ważne było tylko to, że wiedzieli jak strzelać. Mieli chronić źródła i tyle.
- Niektórzy to nawet zostali na dłużej.
- No oczywiście! Taki Ramirez. Od razu poczuł się jak u siebie, a teraz buduje sobie chałupę z piękną Helgą. Niektórzy to nawet nie pamiętają jaki z niego był wrzód.. A tfu! Okropne to piwo, skąd je masz?
- Od Straży. Przynieśli wczoraj.
- Serio? O popatrz, pewnie chcą się przypodobać. Nie żebym nie był im wdzięczny za ich robotę. Jak dwa lata temu uformowała się Straż to też wszyscy gadali, że co to za religijne wymysły, ale szybko się uspokoiło. Było dziwnie, to fakt, ale bez żadnych konfliktów. A teraz… Ten brat Tony czy tam Wielebny… Czuć taką dziwną atmosferę. Ja nigdy religijny nie byłem, niech kto sobie tam wierzy w co chce dopóki nie mówi mi gdzie mogę srać a gdzie nie.
- Yhym.
- No właśnie. Ale jak przybyli z nim te dwa miesiące temu to tak jakoś… gęsto się zrobiło. Nie robią już tych wspólnych wieczorów, nie zapraszają do siebie. Jak mi smakowała ta ich bordowa breja. Co oni tam dodawali?
- Szczurze mięso.
- Tak! Dokładnie, szczurze mięso. Kto by pomyślał, że szczurze mięso może być tak dobre. Gdybym nie wiedział to bym powiedział, że to banda kucharzy, a nie dezerterów, ha!